Zostaw nam swoje dane a my skontaktujemy
    się z tobą najszybciej jak to możliwe

    Administratorem danych osobowych przekazanych za pomocą formularza kontaktowego jest ADEX COSMETICS&PHARMA SP Z O.O. z siedzibą w Nowej Wsi, ul. Olsztyńska 1, 14-200 Iława, który na podstawie art. 6 ust. 1 lit. f RODO przetwarza przekazane dane w celu udzielenia odpowiedzi na zapytanie. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do danych i ich sprostowania. Z pełną informacją można zapoznać się TUTAJ

    SLS i SLES z historią w tle

    28.06.24
    Adex
    SLS i SLES z historią w tle

    Kiedyś mycie włosów odbywało się za pomocą wody i ziół. Był czas, że używano w tym celu wody wymieszanej z popiołem, a także czas że nie było nawet takiego nawyku, albo brakowało do tego środków. Dla niektórych może okazać się szokujące, że w Średniowieczu większość Europejczyków nie traktowała mycia za konieczność, nie mówiąc o myciu włosów. Szampony, które obecnie nam towarzyszą nie tylko myją i oczyszczają włosy i skórę głowy, ale często dzięki dodatkowym składnikom pełnią również dodatkowe funkcje. Są to układy zawierające zazwyczaj kilka surfaktantów, umożliwiających połączenie brudu z wodą. Należą do nich między innymi: Sodium Laureth Sulfate (SLES), Sodium Lauryl Sulfate (SLS, coraz rzadziej), Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside i wiele innych. W ostatnich latach pod ostrzałem są dwa pierwsze związki, a dlaczego tak jest i czy tkwi w tym prawda, o tym pokrótce poniżej.

    Trochę szamponowej historii

    Nasi przodkowie szybko zdali sobie sprawę, że sama woda do mycia nie wystarczy. Dzisiejsze szampony czy żele do mycia zawierają środki powierzchniowo czynne, które oczyszczają skórę i włosy pomagając wodzie wymieszać się z olejem i brudem, dzięki czemu można je spłukać. Nazwa „szampon” ma źródło w hinduskim słowie cā̃pō, które natomiast pochodzi od sanskryckiego rdzenia oznaczającego „naciskać, ugniatać lub łagodzić”. Badając artykuły na temat wczesnych praktyk stosowanych w pielęgnacji włosów, można spostrzec, że niektóre z nich towarzyszą nam do dzisiaj. Przykładem jest żółtko jaja, które zostało spopularyzowane przez cesarzową Elżbietę Austriacką, znaną jako Sisi. Na swoje legendarne włosy stosowała ekstrawagancką miksturę złożoną właśnie z żółtek jaj oraz koniaku, która nadawała włosom połysku. Biorąc pod uwagę, że podobno spędzała nawet trzy godziny dziennie na pielęgnacji włosów wspólnie ze swoją osobistą nadworną fryzjerką, można sobie wyobrazić, jak ważne były dla niej włosy. Prawdziwa innowacja nastąpiła w 1903 roku. Nie tylko ze względu na motoryzacyjny przełom, kiedy to Ford sprzedał swój pierwszy egzemplarz samochodu – model A.  Był to rok, w którym pielęgnacja włosów została skierowana w zupełnie nowym kierunku, a wszystko za sprawą chemika i farmaceuty Hansa Schwarzkopfa, który wprowadził na rynek szampon w postaci proszku znany jako: Szampon z czarną główką.  W 1898 roku otworzył on w Berlinie sklep z farbami, lekami i perfumami. Jeden z jego klientów chciał, aby Schwarzkopf zamówił dla niego szampon w proszku. Ten kilkukrotnie  to odkładał, aż z czasem klient przestał o to zabiegać. Schwarzkopf wpadł na pomysł żeby samemu opracować taki produkt. I tak też się stało. Reklama prasowa szamponu „Czarna główka” z okresu międzywojennego wyglądała tak: 

    Bez Mydła” Czarna główka stoi zawsze na wysokości ostatnich badań naukowych. Jest nie-alkaliczny, nie pozostawia osadu wapiennego na włosach. Śliczny połysk, trwałe uczesanie – oto cechy zdrowych włosów, pielęgnowanych szamponem „Czarna główka”!

    Po śmierci Schwarzkopfa w 1921 roku firmę przejęła jego żona Martha. W 1927 roku został opracowany przez nich pierwszy masowo produkowany szampon w płynie. W oparciu o przekonanie: piękne, zdrowe i lśniące włosy nie tylko dobrze wyglądają, ale dodają pewności siebie i wewnętrznej siły, Martha stworzyła kolejne, innowacyjne marki, które towarzyszą nam do dzisiaj. W 1933 roku pojawił się szampon niezawierający mydła i zasad: „Onalkal”, który szybko staje się matką wszystkich nowoczesnych szamponów. Firma Procter & Gamble wprowadziła w USA płyn niezawierający mydła o nazwie Drene, który został wykonany z syntetycznych środków powierzchniowo czynnych i jest najbliższy nowoczesnym formułom stosowanym obecnie. W Polsce pierwszy szampon powstał w latach 60. Został wyprodukowany przez firmę Miraculum i nosił nazwę „Finezja”. Kolejnym produktem, który do dziś cieszy się popularnością był szampon dla dzieci „Bambino”. 

    Fakty i mity o SLS i SLES

    Na początku lat trzydziestych XX wieku przemysł chemiczny zaczął opracowywać anionowe środki powierzchniowo czynne na skalę przemysłową, a szampony były jednymi z pierwszych zastosowań. Istnieje wiele odmian siarczanów, a SLS i SLES są jednymi z najczęściej stosowanych. Należą one do anionowych surfaktantów, ponieważ ich grupa siarczanowa ma ładunek ujemny. SLES jest bardziej hydrofilowy niż SLS, dzięki czemu ma lepszą rozpuszczalność w wodzie, powoduje mniejsze podrażnienie skóry oraz wykazuje mniejszą podatność na twardszą wodę. W mocy oczyszczania skóry, wytwarzania spójnej piany siarczany nie mają sobie równych. Ich dużą zaletą jest również fakt, że już niewielka ilość soli zwiększa lepkość produktu zawierającego te środki powierzchniowe czynne, dzięki czemu nie ma potrzeby stosowania dodatkowych składników, takich jak zagęstniki, które zapewnią odpowiednią konsystencję kosmetyku. Są one również kompatybilne z szeroką gamą składników, dając możliwość wytwarzania stabilnych produktów. Porównując je ze surfaktantami niesiarczanowymi, można zauważyć, że te inne środki powierzchniowo czynne muszą być dodawane do produktów w znacznie wyższych stężeniach, aby osiągnąć porównywalne działanie, co nieuchronnie sprowadza się do wyższych kosztów. Do produkcji siarczanowych składników myjących wykorzystuje się głównie odnawialne zasoby, takie jak alkohole tłuszczowe z oleju z ziaren palmowych (który również można produkować w sposób zrównoważony zgodnie z warunkami określonymi przez RSPO)  i oleju kokosowego. Ich proces produkcji również jest zrównoważony: wytwarza niewiele odpadów i niską emisję CO2. Siarczanowe surfaktanty łatwo ulegają biodegradacji, nie kumulują się w środowisku. 

    Głównym powodem, dla którego w ostatnich latach SLS i SLES nie cieszą się dobrą opinią są doniesienia o wywoływaniu podrażnień skóry i skóry głowy. Prawdą jest, że w wysokich stężeniach mogą wywoływać takie reakcje, jednak w kosmetykach spłukiwanych: szampon do włosów, żel do mycia stosuje się ich mniejsze stężenie, zachowując odpowiednią proporcję do innych składników, tak aby zapewnić bezpieczne działanie produktów. Ważną rolę odgrywa również czas kontaktu skóry/włosów z kosmetykiem zawierającym siarczanowe surfaktanty. Jest on krótki, a produkty te spłukuję się wodą. Mity, które również trzeba obalić, to to, że siarczanowe środki powierzchniowo czynne są odpowiedzialne za wypadanie włosów oraz mają działanie rakotwórcze. Nie ma żadnych badań naukowych, które udowodniłyby takie działania. Substancje, uznawane za rakotwórcze są klasyfikowane i rejestrowane przez międzynarodowe organizacje takie jak: WHO (Międzynarodowa Organizacja Zdrowia) czy IARC (Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem). Nie ma żadnego poparcia w badaniach naukowych dla twierdzeń mówiących o tym, że: powodują uszkodzenia oczu i gromadzą się w organizmie. Prawdopodobieństwo przedostania się do organizmu siarczanowych środków myjących jest bardzo małe. W 2010 roku panel ekspertów ds. przeglądu składników kosmetycznych (CIR) ocenił dane naukowe dotyczące tych składników oraz blisko spokrewnionych z nimi i stwierdził, że wszystkie z nich są obecnie bezpieczne w stosowaniu w produktach do pielęgnacji ciała. 

    Podsumowanie

    Zarówno SLS, jak i SLES w ostatnich latach są mocno demonizowane. Producenci kosmetyków robią co mogą, by stworzyć formulacje bez ich udziału. Prawda, która powinna tu wybrzmieć, to to, że siarczany te są znacznie lepsze niż ich reputacja. Stanowią pierwsze kompleksowe rozwiązanie myjące, a ich bezpieczeństwo stosowania potwierdza Komitet Naukowy do spraw Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) oraz Komisja Europejska. Dlatego w produkcji kontraktowej kosmetyków czasem wykorzystuje się SLS i SLES np. do produktów przeznaczonych do pielęgnacji włosów. Zasada Paracelsusa, mówi, że tylko „dawka czyni truciznę”. Siarczany w dobrze opracowanych produktach, które są spłukiwane wodą skutecznie oczyszczają skórę, nie pozostawiając jej suchej i podrażnionej, więc z całą pewnością nie ma co się ich obawiać.  

    Jesteśmy firmą zajmującą się produkcją kontraktową kosmetyków i wyrobów medycznych. Zapraszamy do kontaktu!